16 Dec
16Dec

Dwa tygodnie temu prowadziłam webinar "Elementy mediacji w szkole". Temat dla mnie pasjonujący i z pewnością rozwojowy.... ale wydaje mi się niestety, że nie wszyscy jesteśmy gotowi, aby elementy mediacji wykorzystywać w naszej codziennej pracy. A szkoda....

Ciekawe jest to, że z tematem mediacji zetknęłam się właściwie kilka lat temu przez przypadek. Tak dokładnie - to był przypadek. Jako osoba dociekliwa, ciągle szukająca nowych wyzwań natknęłam się na stronę jednej ze szkół wyższych w Łodzi. Co proponowała? Studia podyplomowe: "Mediacje i negocjacje rodzinne, gospodarcze i w środowisku szkolnym". Noooo i pomyślałam, że to oczywiście coś dla mnie i tam nie może mnie nie być. Ale miałam nieco mylne pojęcie o co właściwie chodzi. Zobaczyłam negocjacje, to pomyślałam, że to będzie jak w policji (a ja zawsze w duszy chciałam być policjantką). Ale to nie było do końca tak....

Okazało się, że mediacje i negocjacje to dwie różne bajki. Różnica pomiędzy mediacją, a negocjacjami polega na tym, że w negocjacji strony same rozwiązują konflikt negocjując ze sobą. W mediacji strony proszą mediatora o pomoc. Można więc powiedzieć, że mediacja to negocjacje zarządzane przez mediatora. Zaczęłam się więc zastanawiać, jaka powinna być moja rola? Trwało to jakiś czas, aż podjęłam decyzję. Mediowanie to miało być moje pole do działania. I tak się stało.

Biorąc pod uwagę fakt, jak wygląda życie w szkole, należy liczyć się z tym, że pojawiać się będą sytuacje konfliktowe. Zmiany ustrojowe i ekonomiczne w naszym kraju spowodowały zmiany w społeczeństwie. Inne są obecnie poglądy i zachowanie młodzieży, zmieniają się także kategorie spraw wpływających do wydziałów rodzinnych i nieletnich sądów rejonowych. Zmiany te skutkują niestety wzrostem przestępczości wśród nieletnich. Szkoła to miejsce, w którym młodzi ludzie spędzają większość czasu. Zdobywają tam nie tylko wiedzę, uczą się także wielu zachowań, kształtują własne relacje z drugim człowiekiem. Szkoła to miejsce rywalizacji, rosnących emocji, negatywnych uczuć: zazdrości, chęci zemsty, niechęci do drugiej osoby. To powoduje wrogie zachowania wobec siebie. Skutek? Kłótnie, obgadywanie, złośliwości, ubliżanie, wymuszenia. Młodzież jest często porywcza, gwałtowna, agresywna. A w tym wszystkim MY - NAUCZYCIELE. Nie jest prawdą (jak to utrzymują niektórzy nauczyciele czy dyrektorzy), że istnieją szkoły "bezkonfliktowe". Jak słyszę takie bzdury na spotkaniach, szkoleniach, konferencjach, to nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać. Czy ważniejszy jest "wylansowany" wizerunek, czy rozwiązywanie trudnych sytuacji? Często dotyczy to tak zwanych dobrych szkół, gdzie nauczyciele stosują techniki "uśmiercające", czyli ostentacyjnie nie zwracają uwagi na problem, bo wtedy trzeba by się z nim zmierzyć, zacząć nad nim pracować. Ale czy taka jest nasza rola? No z pewnością nie moja. 

Minęły już czasy, kiedy represja – skierowanie sprawy do sądu- uznawana była za najlepszy sposób osiągania celów wychowawczych. Obecnie dominuje podejście stawiające na opiekę jako metodę doprowadzenia do tego, aby zachowanie młodych ludzi odpowiadało standardom przyjętym w społeczeństwie.

Nauczyciel dziś nie powinien kierować się wyłącznie wiedząmerytoryczną, ale i znajomością prawidłowości psychologicznych i sztuką przekazywania ich uczniom. Powinien przełamywać stereotypy na temat konfliktów, aby uczniowie  byli w stanie w przyszłości poradzić sobie z trudnymi sytuacjami. To dlatego właśnie w krajach skandynawskich dzieci uczą się mediować od malucha - już w przedszkolach w sposób dla nich nieświadomy nabywają umiejętność rozwiązywania sporów. Nauczyciele mają tam obowiązek szkolić się w tym zakresie.

Konflikty wybuchają we wszystkich klasach, typach szkół, w pracy z różnymi uczniami, występuj ą we wszelkiego typu relacjach w szkole: pomiędzy nauczycielem a uczniem, nauczycielem a całą klasą , między dwoma uczniami lub grupami uczniów czy też pomiędzy nauczycielami, nauczycielem a rodzicem, nauczycielem a dyrektorem itp. 

Nie ulega wątpliwości, że należy wyjść naprzeciw bezradności młodych ludzi wobec trudności i konfliktów, w jakie popadają. Powinniśmy pokazać im, że konflikty można rozwiązywać w inny sposób, niż to czynią. Aby to zrobić - trzeba przede wszystkim pomóc im zrozumieć przyczyny własnego zachowania i przedstawić jego negatywne skutki dla pokrzywdzonego. Nieocenionym narzędziem może się tu okazać metoda mediacji.

Nauczyciele mogą skutecznie interweniować w szkolnych konfliktach. Nauczyciel chcący, by mediacja odniosła sukces i okazała się satysfakcjonująca dla obu stron, powinien w jej trakcie być całkowicie bezstronny wobec osób i neutralny wobec przedmiotu sprawy. Nauczyciel zaangażowany w spór nie powinien stać się mediatorem, bo nieuniknione jest w jego sytuacji zajęcie stanowiska wobec jednej ze stron. To jest ponad nim i może przynieść więcej szkody niż pożytku. 

Mediacja daje skonfliktowanym stronom pewną przestrzeń, aby każdy mógł się wypowiedzieć, co jest dla każdej ze stron ważne i jakie rozwiązanie byłoby satysfakcjonujące. Bo w mediacji nie ma przegranych. Tu każdy dla siebie coś może zyskać. I co jest jeszcze istotne: w mediacji strony znajdują same rozwiązanie dla siebie, mediator tylko "pilotuje" i nie jest osobiście zaangażowany. To, co skonfliktowani "wymediują" jest dla nich wiążące, tego się trzymają i starają się trzymać wypracowanych rozwiązań. Czemu tak jest? Bo w przypadku nieprzestrzegania zasad mają wiele do stracenia.

A jakie korzyści ma z mediacji każda ze stron?

Dla ucznia:

- przestrzeganie praw dziecka/ucznia, zapewnienie jego harmonijnego i pełnego rozwoju, 

  z poszanowaniem godności i podmiotowości;

- kształtowanie postawy dialogu i współpracy, wspieranie tolerancji i szacunku inności,

  zapobieganie rozwiązaniom siłowym;

- polubowne rozwiązanie konfliktu w sposób rzeczowy bez agresji;

- porozumienie obu stron, podjęcie działań w rozwiązaniu własnych spraw;

- wyzbycie się lęku przed sprawcą;

- odreagowanie emocji;

- zapewnienie zadośćuczynienia i realne jego otrzymanie;

- zapewnienie współdecydowania w sprawie własnej i o sobie;

- stworzenie szansy uniknięcia napiętnowania i dalszych sankcji karnych;

- zwiększenie poczucia bezpieczeństwa w szkole;

- doprowadzenie do przyjęcia odpowiedzialności za własne czyny;

- pomoc stronom w wyrażeniu uczuć a sprawcy w zrozumieniu odpowiedzialności za

  swoje czyny.

b) dla nauczycieli:

- nauczyciel nie bierze udziału w konflikcie uczeń - uczeń;

- nie angażuje się w konflikty między uczniami;

- ma możliwość lepszego zrozumienia oczekiwań i potrzeb uczniów;

- rozładowanie napięć i nieporozumień w szkole;

- może oczekiwać poprawy atmosfery w szkole przez zacieśnienie współpracy między

  nauczycielami, uczniami i rodzicami/ opiekunami; integracja z uczniami w ramach nowych

  form aktywności społecznych szkoły.

c) dla rodziców/opiekunów:

- dziecko nabywa umiejętności rozwiązywania konfliktów;

- rodzic nie jest wzywany do szkoły w celu ukarania dziecka;

- dziecko nabywa umiejętności społecznych;

- dziecko uczy się odpowiedzialności za własne czyny; 

Po co napisałam ten tekst? Nie chodzi mi o to, abyśmy wszyscy od razu byli mediatorami. Bo to nie jest możliwe. Mediacji trzeba się uczyć, trenować, doświadczać. Chodzi mi raczej o zwrócenie uwagi na samą formę, że jest możliwość podjęcia mediacji. Jeżeli my sami nie jesteśmy mediatorem, to zawsze jest możliwość poszukania odpowiedniej osoby, która może nam pomóc. Przyjrzyjmy się więc mediacji. Warto :) Najważniejsze, abyśmy wiedzieli, że nie trzeba kierować spraw do sądów, że nie trzeba działać po omacku a przede wszystkim możemy zdjąć z siebie zbędny bagaż "wybawiania" całego świata. Od tego są specjaliści :)

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.