13 Oct
13Oct

No i znowu się naczytałam i znowu  myślę. A jak już sobie myślę, to przeleję to na .... (no nie na papier... no to na co .... ???) , nieeee, puszczę posta. 

Otóż pewien profesor z Nowej Zelandii - John Hattie - przedstawił bardzo ciekawy obraz nauczyciela 

( https://en.wikipedia.org/wiki/John_Hattie ). 

Jest on mianowicie zdania, że przyrost wiedzy u uczniów i kursantów w największym stopniu zależy od .... nauczyciela. Nie od systemu oświaty, okoliczności zewnętrznych i takich tam innych rzeczy. Niby banał, ale czy tak nie jest w istocie? Przecież widać różnice w wynikach na przykład między poszczególnymi klasami. No właśnie, czyli o co chodzi? Dwie klasy - dwóch różnych nauczycieli. Jedna klasa ma wyniki lepsze a druga słabsze. A przedmiot ten sam, no i co teraz jest bardzo istotne - ten sam system oświaty. System decyduje tylko, czego uczniowie się uczą, ale nie do końca ma wpływ na to, jak to robią. O tym decyduje pedagog. I tu jest nasza rola, która nam pokazuje, jak jesteśmy ważnymi personami. Tak właściwie to jesteśmy najważniejsi w tym całym bałaganie. A cała otoczka wokół nas to sprawy drugorzędne.

No więc wszystko zależy od dobrego nauczyciela. No jest to niby oczywiste. No to dlaczego, my - aktywni nauczyciele - mamy tak mało do powiedzenia, jeśli chodzi o coraz to nowsze reformy i wprowadzanie zmian ??? Nie jest to tylko polska bolączka. W tamtym roku Allensbach - Institut (http://www.ifd-allensbach.de/) przeprowadził ankietę wśród nauczycieli na temat ich roli na kształcenie dzieci i młodzieży i 48% z nich stwierdziło, że nie mają żadnego albo bardzo nieznaczny wpływ na swoich uczniów. Badania Hattie'go dementują jednak te kalkulacje. Hattie przeciwny jest także "marginelizowaniu" (kalka z niemieckiego - przepraszam) roli nauczyciela. Dla niego nauczyciel nie jest tylko "towarzyszem" ucznia w jego drodze edukacyjnej, nie jest "architektem" jego środowiska edukacyjnego. Nauczyciel, jeżeli chce być coraz lepszy i chce coś osiągnąć, powinien być REŻYSEREM - aktywatorem, który zapanuje nad klasą, całą grupą, ale jednocześnie nie zgubi z oczu jednostki. No i to się nieco kłóci z tezami wielkich reformatorów oświaty, którzy to twierdzą, że młody człowiek, powinien być w stanie sam kreować swoją rzeczywistość. Jeżeli by tak było, to (nie wiem jak Wy myślicie) dlaczego w oświacie tak źle się dzieje, dlaczego umiejętności naszych wychowanków są czasem na tak marnym poziomie, czemu oni właśnie często nie są w stanie poradzić sobie w rzeczywistym świecie?

Hattie dużą rolę przypisuje logicznemu, sensownemu prowadzeniu klasy (»classroom management«). Dobry nauczyciel nie traci czasu na sprawy mało istotne. Musi od razu wiedzieć, kiedy na jakiekolwiek zakłócenie powinien reagować z humorem a kiedy surowo i ostro. Nauczyciel klarownie stawia oczekiwania wobec klasy i jest konsekwentny w swoich działaniach. Uczniowie muszą wiedzieć, o co chodzi i czego się od nich właściwie  oczekuje (ważny jest kontrakt z klasą). Uczeń często traci czas na bezsensownie rozdawanych kserówkach, które dostaje, coś na nich pomaże i .... wyrzuci (ile razy widzieliście pozostawione na ławkach kopie ?). No i najważniejsze: nie zapomnijmy powiedzieć na początku, co zaplanowaliśmy na najbliższe 45 minut (niby oczywiste, ale czy zawsze tak robimy?) . Uczniowie mają prawo to wiedzieć. Jeżeli będziemy patrzeć na nich bardziej jak na partnera, a mniej jak na "uczniaka" wtedy jest większa szansa na to, ze odbiór nas - jako nauczyciela- będzie bardziej pozytywny. Nie dajmy im odczuć, że stoimy po drugiej stronie. Podążając za tokiem myślenia Hattie'go - nauczyciel steruje całą lekcją: od pierwszej do ostatniej minuty. Dobry nauczyciel patrzy na swoją lekcję oczami swojego ucznia. 

Jak to funkcjonuje Hattie tłumaczy w swojej książce:Visible Learning for Teachers, gdzie szkicuje zasady pedagogiki opartej na ciągłej autorefleksji nauczyciela. Twierdzi on, że zbyt wielu nauczycieli tłumaczy słabe wyniki swoich uczniów ich słabościami  (brak wiedzy, zaangażowania, motywacji, zbyt małe wsparcie domu rodzinnego). Zamiast tego nauczyciel powinien zadać sobie pytanie, czy on ze swojej strony zrobił wystarczająco dużo, aby jego grupa ruszyła z miejsca? To jak ważna jest postawa nauczyciela pokazuje pewien eksperyment przeprowadzony w Szwecji, gdzie wyselekcjonowana grupa nauczycieli pracowała z młodzieżą, która nie rokowała. Odpowiednie podejście, wyciągnięcie ręki przy jednoczesnym zachowaniu konsekwencji przyniosło efekty. 

Podsumowanie: Co właściwie chciałam tym wpisem osiągnąć? To co zwykle: pięć minut refleksji i zastanowienie się nad tym, kim właściwie jestem. NAUCZYCIELU- jeżeli masz chwile zwątpienia, że nie dajesz rady, że już nie masz siły, że nie wiesz, co masz dalej zrobić - to pomyśl jak jesteś ważny dla dzieci, które uczysz i dla młodzieży, którą prowadzisz przez kolejne szczeble jej edukacyjnej przygody.

Ja zawsze o tym pamiętam....

Link do artykułu (ale po niemiecku): http://www.zeit.de/2013/02/Paedagogik-John-Hattie-Visible-Learning/seite-2.

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.